Bitwa pod Racławicami 4 kwietnia 1794 roku,
czas zdarzenia (godziny wieczorne)
„Naczelnik z dobytym pałaszem stanął na koniu przed frontem 320 kosynierów i zawoławszy do nich „zabrać mi chłopcy te armaty! Bóg i Ojczyzna! naprzód wiara”. wskazał im ręką na baterię. Wspomagani ogniem dwu kompanii Niedackiego, z szaloną odwaga rzucili się chłopi w kierunki baterii rosyjskiej. Zagrały rosyjskie armaty, kilku kosynierów padło po tym pierwszym wystrzale, ale nie przestraszyło to dzielnych krakusów. którzy z krzykiem przerażającym „Szymku, Maćku, a dalej!” popędzili przeciw zionącym ogniem armatom. Nastąpił jeszcze drugi armatni wystrzał, znów kilku kosynierów oddało swe życie za Ojczyzne, ale na chwilę zamilkły działa nieprzyjacielskie. Pierwszy skoczył na baterię i przykrył krakuską panewkę armaty Wojciech Bartos z Rzędowic. Tuż za nim wpadli na baterię chłopi Gwiaździcki i Świstacki i Krzysztof Dębowski, chorąży 3 regimentu.
Śmiały ten i niespodziewany atak kosynierów zmieszał nieprzyjaciela. Zdobywszy trzy armaty chłopi z pół batalionem piechoty „ściana” uderzyli na wroga.
Kosy i bagnety szerzyły śmierć dookoła. Nieprzyjaciel uciekał w popłochu „rzucając broń i patrontasze”
Do zwycięstwa przyczyniła się pozycja, gdyż głęboki zarośnięty wąwóz, ciągnący sie pomiędzy środkowa a prawa kolumną nieprzyjaciela, nie pozwoliłtym kolumnom, ani sie widzieć, ani wzajemnie posiłkować.
Prócz tego około 100 konnych młodych ochotników, zagrzanych zapałem, bez rozkazu rzuciło się w podoń za uciekającym nieprzyjacielem. Rezultatem tej doborowej akcji było zdobycie sztandaru – i nagana od naczelnika za zamowolę. Naganę tę zresztą wynagrodził im pochała w raporcie.
Bitwa trwała pięć godzin, od 5 do 8. Kościuszko utraciwszy 100 zabitych i tyluż rannych (tak szacował straty Kościuszko) pozostał panem na blacu boju. Straty nieprzyjaciela szacowano na około 1000 osób. Kiedy ostatnie strzały zamilkły a po nieprzyjacielu nie pozostało ani śladu, uniesiona zwycięstwem mała armia polska witała swego wodza okrzykiem: „Vivat naród! vivat wolność! vivat Kościuszko!” Wzruszony Naczelnik gromkim głosem odpowiedział „Szczęśliwym, że mogę uwielbiać waszą waleczność i przewodniczyć wam, dopóki niebo żyć da.” Powitał potem podporucznika Mączyńskiego, syna winiarza krakowskiego i polecił mu, aby pośpieszył do Krakowa z wiadomością o zwycięstwie.
Kościuszo postanowił jak najprędzej wycować się ze zdobytej pozycji. Obawiał się, aby nieprzyjaciel nie powrócił o świcie. Wydał więc o północy rozkaz do wymarszu przez Janikowice, Prandocin, dotarł nad ranem do Słomnik, położonych o trzy mile na południe od Racławic.
Tracycja mówi, że jeszcze na pobojowisku racławickim Kościuszko włożył chłopska sukmanę i mianował Wojciecha Barosa chorążym w regimencie grenadierów milicji krakowskie, nadając mu szlachectwo i nazwisko Głowackiego. W żadnym ze wspołczesnych opisów bitwy nie ma tego szczegółu, ale sam fakt nominacji stwierdza dokument. Może dopiero w Słomnikach spotkała ta nagroda Bartosa, może tam oddział dostał zaszczytna nazwę Regimentu Grenadierów krakowskich.
Kościuszko z obozu pod Busnatowem zawiadomił 13 kwietnia Komisję Porzadkową Krakowską, iż Wojciech Głowacki „okazał męstwa dowody. pierwszy skoczywszy na baterię”, polecił Komisji, aby poprosiła starostę Szujskiego, właściciela Rzędowic, o opieke nad żoną i dziećmi Bartosa.
Na odezwie tej Kościuszko własną ręką dopisał: „Ja też sam zanosze prośby do starosty Szujskiego, aby raczył ulżyć pracy famili jego, stac się ojcem w niebytności jego.”
Szujski wydał polecenie;” Ta jego (Bartosa) odwaga, daje mi okazję najsłodszą w życiu moim, że go uwalniam od wszystkich powinności, również żonę i dziatki jego, a tę zagrodę w której robił, wiecznymi czasy dla jego żony i dziatek daruję, żadnych robcizn nie predentując.” Dalej polecał wydać oznaczoną ilośc zboża, najlepsza z obory krowę, maciore i wieprzka.
Niestety Głowacki krótko się cieszył ta swoją sławą, w dniu 6 czerwca poległ w Bitwie pod Szczekocinami.”
Kilka lat temu indeksując prarafie Koniusza, przy okazji poszukiwań moich przodków Ostrowskich i Sasnalów, natrafiłam na zapis zapowiedzi i ślubu Justyny Głowackiej córki Wojciecha Barosa Głowackiego
W tekście znajdujemy taki oto wspi „po złożeniu świadectwa od dwóch obywateli przed Sąd …Powiatu Hebdowskiego pod dniem trzeciego Listopada, Roku bieżącego uznanego i przyiętego o Śmierci Jey Oyca Woyciecha Głowackiego w Roku Tysięcznym Siedemsetnym dziewiędziesiątym czewrtym,na polu boiu pod Szczekocinami poległego Oficera…”
Moi Ostrowscy z Koniuszy tutaj
Autor wpis:
Ania Bernat -Mscisz
Żródła:
Kościuszko i Racławice, rok 1917 , autorstwa J. Czarneckiego
Księgi metrykalne parafii Koniusza przechowywane w AAD Kielce
0 komentarzy
Funkcja trackback/Funkcja pingback